Projektowanie wnętrz, którym zajmuję się na co dzień, jest nieustającym balansowaniem na granicy dwóch światów; tego artystycznego, do którego wpuścił mnie dyplom ASP i tego normalnego, na który składają się inwentaryzacje, kosztorysy i niezliczone rysunki techniczne.
Projekt JEDWABNICA jest próbą opowiedzenia o tym drugim świecie językiem zaczerpniętym z tego pierwszego, oczywiście z użyciem starych neonów, jak na Dolce Luce przystało.
To, co jako architekci robimy na co dzień, to zmaganie się z trudną budowlaną materią, zamienianie słowa w ciało z pomocą kupy cegieł, kupy gipsu i drewna i kupy pieniędzy. Zbieramy, zestawiamy, odejmujemy i dokładamy. Robimy zatem dokładnie to, co samiec jedwabnicy- średniej wielkości ptak zamieszkujący Australię, który w ramach godów zamiast stroszyć piórka lub śpiewać godowe pieśni, buduje altanki z materiałów, które dobiera wg klucza kolorystycznego. Tak, całą parę, którą włożyłby w walkę na śmierć i życie, wkłada w staranne dobranie gałązek, kamyków i muszelek; a od kiedy człowiek wkroczył na jego terytorium, także: kapsli, folii po cukierkach i żetonów z kasyna. Poszczególne gatunki mają swoje preferencje kolorystyczne i, co ciekawe, ulegają sezonowym modom. Zupełnie jak my w obliczu corocznego werdyktu Pantone!
Bezpośrednim impulsem do JEDWABNICY była książka Noaha Stryckera „Rzecz o ptakach”, która w podtytule obiecuje: „Ptaki powiedzą nam wiele o nas samych”. I nie łamie danego słowa